niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 7.

Cień był....Rennym ?!
- Renny ? - zapytałam i zaczęłam do niego podchodzić. Kiedy chłopak wyszedł z cienia, zaczęłam się cofać. Zdałam sobie sprawę, że mogę być w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
- Zoey, nie bój się. - powiedział spokojnie Renny
- Co...co ty tu robisz ? - zająkałam się i ustałam w miejscu.
- Myślałem, że wyjechałaś. - powiedział wyraźnie smutny
- Jaja sobie robisz ? - zapytałam retorycznie - Ciekawe gdzie bym wyjechała.
- Dlaczego jesteś taka obsceniczna ? - zapytał Renny
- Jaka...?! - zapytałam. Nie byłam za dobra w tych pierdołach - Ujmiesz to w jakiś inny sposób,  w który to zrozumiem ?
- Boże, Zoey, czy ty nic nie rozumiesz ? - zapytał zły i podszedł do mnie
- Kurwa, no nie rozumiem. - wybuchnęłam zbulwersowana - Chwila, chwila...to ty mnie wołałeś ? - zapytałam po chwili
- Tak. - odpowiedział
- Jak mnie ty znalazłeś ? - zapytałam
- Przejeżdżałem obok. - powiedział
- Kłamiesz Renny, wiem, że kłamiesz. - powiedziałam i zaczęłam odchodzić. Renny jednak mocno złapał mnie za nadgarstek, nie żeby jakoś mnie bolało, był to mocny uścisk, ale nie był brutalny. Odwróciłam się do niego i spojrzałam na jego rękę, trzymającą mój nadgarstek. - Puść mnie. - powiedziałam. Renny jednak nie zareagował na moją groźbę, więc ją powtórzyłam - Puść mnie. - nadal żadnej reakcji. - Puść mnie do cholery, Renny ! - wydarłam się na niego i zaczęłam go bić po klacie. Renny, ani drgnął. Stał jak słup, trzymając mój nadgarstek w mocnym uścisku. Powoli moje nerwy odpuszczały i się opanowywałam. Rozpłakałam się, uderzając go jeszcze lekko, bez siły - Puść mnie. - zaszlochałam. Renny przyciągnął mnie leciutko do siebie i przytulił. Obięłam go powyżej pasa, a on delikatnie zaczął gładzić moje plecy.
- Musiałem to zrobić Zoey. - powiedział - Przepraszam, jeżeli cię to boli.
- Dobra, Renny. - powiedziałam w końcu, patrząc mu w oczy - Musze iść.
- Ale...
- Nie ma "ale", okłamujesz mnie, jesteś zbyt tajemniczy. Ledwo mnie znasz i już mnie pocałowałeś. - powiedziałam ze łzami - Nie chcę cię widzieć. - wydusiłam w końcu. Odwróciłam się i odeszłam z cichym płaczem. Nikt za mną nie pobiegł, nikt nie chwycił, nikt nie przytulił. Wróciłam do samochodu, trochę rozmazana.
- Co ci się stało ? - usłyszałam szept Izzy
- Nic. - powiedziałam i spojżałam na tył Viki i Caroline spały oparte o siebie.
- Przecież widzę. - wyszeptała Izzy
- Nie chcę o tym gadać, to trochę...skomplikowane. - powiedziałam. Miałam rację. To wszystko było jakieś pojebane. Renny i Cody zwłaszcza. Wyglądało na to, że jeden broni mnie przed drugim, ale to były tylko moje przypuszczenia, które w najbliższym czasie miały się potwierdzić, a może jednak nie ?

Kolejny dzień...
- Która godzina ? - usłyszałam głos Caroline
- Nie wiem. - wycedził głos Izzy, która wbiła mi noge w żebro
-Ała! - krzyknęłam z bólu i spadłam z łóżka
- Zoey ! - krzyknęła Viki i upadła na mnie, dociskając mnie do podłogi.
- Podwójne ała. - wypaliłam. Viki szybko sturlała się ze mnie, a Izzy pomogła mi wstać z podłogi.
- Sorki. - powiedziała i podrapała się po głowie
- Zjemy coś ? - zapytała Caroline, która przez przypadek buchnęła we Viki
- Ej ! - krzyknęła na nią Viki. - Otwórz te oczy Car.
- Nie drzyj się. - powiedziała do niej Caroline - Łeb mi pęka.
- Boże Caroline, ileś ty wypiła ? - zapytała Izzy
- Nie pamiętam. - powiedziała i wyszła z kuchni ze szkalnką wody. - Tak w ogóle to niewiele pamiętam. - przyznała
- Szybko was zmorzyło. - powiedziała Izzy
- Serio ? - zapytała Viki
- Spałyście jak dzieci. - powiedziała - Ciężko było was wprowadzić na górę.
- No. - przytaknęłam - Dobra, idę pod prysznic.
Wzięłam kilka ciuchów, ręcznik i poczłapałam do łazienki. Wzięłam szybki na przemienny prysznic i wysuszyłam włosy. Ubrałam się i wróciłam do dziewczyn. Caroline słała łóżko, a w kuchni słychać było stukanie talerzy i ciche śmiechy.
- Hej, Zoey, mogę wziąść prysznic ? - zapytała Caroline i usiadła na łóżku
- Pewnie. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Ręczniki są w łazience. A co do ciuchów, to mogę ci coś pożyczyć.
- Dzięki. - powiedziała Car z uśmiechem i poszła do łazienki.
- Śniadanie. - odezwałam się głos z kuchni. Usiadłam na krzesełku i spojrzałam na Izzy, która podała mi chłodnik.
- Jak ty to....i z czego ? - zapytałam, biorąc łyżkę
- Śmietana i warzywa. - odpowiedziała Izzy - masz niezły asortyment w lodówce.
- Nie ja robię zakupy, więc wiesz. - powiedziałam.
- A co do kąpieli... - zaczęła Izzy
- Spoko, możesz się wykąpać, ty Viki też. - powiedziałam, kończąc chłodnik - pożyczę wam czystych rzeczy.
- Kochana jesteś Zoey. - powiedziała ucieszona Izzy
- Dzięki. - odpowiedziałam.
Po śniadaniu, dałam kilka ubrań Izzy, Caroline oraz Viki i wyszłyśmy z bloku.
Podążając do mojej kawiarni, dziewczyny nie odzywały się ani słowem.
- Patrz Pam, nasz słodziutka Zoey znalazła sobie przyjaciółki. - usłyszałam głos za nami. Nie zwracałam jednak na głupie uszczerbki Marcy i szłyśmy dalej. Kiedy przekręciłam klucz w drzwiach naszło mnie te głupie uczucie. Byłam pewna, że ktoś się na mnie gapi i to bardzo wylewnie. Kątem oka zauważyłam po prawo jakiś ruch. Momentalnie przekręciłam głowę w prawo, ale tam nikogo nie było.
- Zoey wszystko ok ? - zapytała Viki
- Co ? - spojrzałam na nią - Tak. - poprawiłam się od razu
- Wejdziemy ? - zapytała Izzy
- Jasne. - odpowiedziałam i otworzyłam drzwi. Wszystkie weszłyśmy do środka, a ja przekręciłam tabliczkę na "OTWARTE". Mijała już godzina 14, a nadal nie obsłużyłam żadnego klienta, co było dość dziwne. Zrobiłam dziewczyną expresso i usiadłam z nimi do stolika.
- Impreza była przednia. - powiedziała z uśmiechem Caroline
- Zgadzam się. - powiedziałam - Miło było z kimś wypić.
- Tak. - poparła Viki - Dawno się tak dobrze nie bawiłam.
- Ja też. - potaknęła Izzy - Nawet z tobą Car.
- No wiem. - przyznała Caroline - A jak tam ten śliczny brunet ? - skierowała pytanie do Viki
- Przystojniak, nie ? - powiedziała Viki i wszystkie zachichotałyśmy. - Nieźle tańczył, ale wolałam wrócić z wami, a nie z nim.
- Dobrze zrobiłaś. - powiedziałam
- Też tak myślę. - odpowiedziała Viki z uśmiechem
- Myślę, że to będzie początek pięknej przyjaźni. - odezwała się nagle Caroline
Spojrzałyśmy na nią z...zaskoczeniem ?
- Wiesz, Caroline, myślimy podobnie. - powiedziałam z uśmiechem
- Pewnie. - przytaknęły Izzy i Viki.
- Za naszą przyjaźń. - podniosłam szklankę w górę i spojrzałam na dziewczyny
- Za naszą przyjaźń ! - krzyknęły. Podniosły szklanki do góry i mocno stuknęłyśmy w nie nawzajem, wznosząc toast.
Odłożyłam szklankę, kiedy w kawiarni rozległ się dzwonek.
- Obowiązki. - przypomniałam i weszłam za bar, nie patrząc na osobę, która weszła do lokalu. Kiedy skierowałam wzrok na osobę, stojąc przede mną, aż mnie skręciło.
----------------------------
Dziś zakładka z bohaterami będzie już do zwiedzenia ^^.
Myślę, że się spodoba :).
Pozdrawiam ^^. Komentujcie pozytywnie, jak i negatywnie, wszystkie komy mile widziane C:
FOLLOW ME TO TWITTER.

2 komentarze:

  1. Myślę, że powinny tu być same pozytywne komentarze, bo to jest naprawdę bardzo fajne opowiadanie ;) Nie mogę doczekać się następnej części. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z powyższym komentarzem :D Masz parę literówek, ale jestem zadowolona z rozdziału xD W bohaterach pojawiło się coś o "sekretach", ciekawi mnie jakie to będą sekrety :P
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

...kiedy zadając sobie pytanie, często myślała, jakby to było...