- Czy to prawda ? - zapytał nagle - Kochasz mnie ?
Wyciągnęłam rękę w stronę jego twarzy i delikatnie musnęłam opuszkami jego policzek.
- Tak, kocham cię. - powiedziałam
- Ostatnio twierdziłaś.....
- Uświadomiłam to sobie dopiero wtedy, kiedy pocałowałam innego chłopaka. - odpowiedziałam - Jakoś nie mogłam się z tym pogodzić, bo ty nie chciałeś mnie widzieć...i...
Renny nie dał mi dokończyć. Nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje wargi. Nasze wargi idelanie zgrały się ze sobą i trzymały razem jak ręce. W sali zaczął unosić się przepiękny zapach. Uwodzicielski, romantyczny zapach kwiatów. Renny nagle oderwał się ode mnie.
- Coś się stało ? - zapytałam
- Nie Zoey. - odpowiedział Renny, jednak widziałam, że jest wyraźnie spięty.
- Jesteś pewien ? - zapytałam. Renny spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Jestem pewien. - potwierdził i kolejny raz musnął moje wargi.
- Wiesz kiedy wychodzę ? - zapytałam
- Jutro z samego rana. - powiedział Renny - Uraz głowy nie jest poważny, więc możesz jutro wyjść. Miałaś szczęście Zoey.
- Tak. - odpowiedziałam - Bo byłeś przy mnie - dodałam cichutko.
- Zostać z tobą na noc ? - zapytał Renny
- Jeśli chcesz. - powiedziałam
- Dla ciebie wszystko. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Przekręciłam głowę na bok i wpatrując się w uśmiechniętą twarz Renn'iego, zasnęłam.
* * *
Mała dziewczynka z kruczoczarnymi włosami wpatrywała się we mnie. Worki i zasinienie pod oczami wskazywały na to, że nie może zasnąć. Jej wzrok był obłędny. Jasnoniebieskie oczy ze złotymi oblamówkami soczewek wpatrywały się we mnie. W jakiejś części przypominała mnie z dzieciństwa.
- Cześć. - odpowiedziałam cicho. Dziewczynka milczała, jednak po chwili odezwała się cichutkim, piskliwym głosikiem.
- Co tu robisz ? - zapytała nie spuszczając ze mnie oka
- Miałam wypadek. - odpowiedziałam równie cicho co ona
- Opowiedz. - powiedziała i zamrugała.
- Upadłam na coś i...i sama nie wiem. - odpowiedziałam i poprawiłam się. Usiadłam po turecku i wpatrywałam się w dziewczynkę.
- Sprawdź swoją głowę. - powiedziała cicho. Niepewnie zaczęłam macać swoją głowę. Nagle wyczułam wypuklenie i chropowatą powierzchnię pod moimi palcami, a przez moje ciało przeszedł dreszcz bólu.
"Skąd ona mogła to wiedzieć ?" zamyśliłam się
- Teraz pamiętam...upadłam na podłogę i straciłam przytomność. - powiedziałam - A ty dlaczego tu jesteś ?
- To skomplikowane. - odpowiedziała dziewczynka.
- Mamy czas. - odpowiedziałam. Dziewczynka zamknęła oczy, a po jej policzku spłynęła jedna łza.
- Moi rodzice mieli wypadek. - powiedziała i dalej wpatrywała się we mnie smutnymi oczami - Próbowałam popełnić samobójstwo. - odpowiedziała tak cicho, że można było pomyśleć, że ktoś wypuścił powietrze z płuc.
Słowa dziewczynki strasznie mną wstrząsnęły.
- Dlaczego chciałaś się zabić ? - zapytałam z ciekawością.
- Nie zostało mi dużo do życia. - odpowiedziała - Do tego rodzice nie żyją. Co mi zostaje...nic - podsumowała cicho
- Nie możesz tak myśleć. - powiedziałam
- Dość. - powiedziała cicho, ale stanowczo - Jesteś w niebezpieczeństwie Zoey.
- Co...skąd ty znasz moje imię ? - zdziwiłam się. "Każdy zna moje imię, cudownie." pomyślałam ironicznie.
- Jestem Ariana. - przedstawiła się - Jestem córką z wyższego rodu łowców. Zoey, zbliżają się twoje 18 urodziny.
- Skąd to wiesz ? - zapytałam i zmrużyłam oczy
- Niedługo dowiesz się prawdy. - powiedziała dziewczynka cicho. Jej oczy zaczęły zachodzić białkami, a ona cała zaczęła się trząść.
- Pomocy ! - krzyknęłam i zerwałam się z łóżka, odrywając całą aparaturę od mojego ciała. Podbiegłam do dziewczynki i ze łzami w oczach zaczęłam ją powstrzymywać. Jednak byłam tak zestresowana i cała się trzęsłam, że nie mogłam się opanować.
- Pomocy ! - wrzasnęłam po raz kolejny i odsunęłam się od dziewczynki, która zaczęła pluć krwią. Nikt nie przyszedł jeszcze do sali. Łóżko i podłogę pokrywała ciepła krew, którą wypluwała dziewczynka. Zaczęłam płakać, ale nadal stałam przy dziewczynce, próbując coś zrobić, jednak to nie wychodziło mi za dobrze. Moja koszula przesiąkała krwią. Nagle dziewczynka przestała się trząść. Jej oczy otworzyły się szybko, a po policzku dziewczynki spłynęła jedna, krwawa łza. Moje serce podskoczyło, a ja szybko cofnęłam się, wpadając na kogoś. Spojrzałam w górę. Moim oczom ukazała się przerażona twarz Renn'iego. Salę zaczęły wypełniać krzyki pielęgniarek. Wtuliłam się w Renn'iego i płakałam. Nadzwyczajnie w świecie płakałam. Renny przyciskał mnie do siebie z całej siły. Jego ręce głaskały moje plecy, a usta szeptały do ucha.
- Zoey, spokojnie, spokojnie.
Pielęgniarki zabrały ciało dziewczynki i sprzątnęły podłogę od krwi. Jakaś ręka odciągnęła mnie od Renn'iego.
- Proszę. - powiedział damski głos. Pielęgniarka podała mi moje ubrania i zabrała mi zakrwawioną koszulę szpitalną. Wskoczyłam w spodenki, koszulkę i ubrałam buty i niechętnie spojrzałam na miejsce, w którym stało łóżko małej dziewczynki. Zakryłam twarz i zaczęłam płakać. Silne ramiona obieły mnie i poczułam leciutki pocałunek na głowie.
- Kochanie, spokojnie. Chodźmy już. - powiedział szeptem Renny. W mojej głowie nadal huczały słowa dziewczynki "Niedługo dowiesz się prawdy"...
Ezju, myślałam, że ta dziewczynka rzuci się na nią i nie wiem, w akcie obrony zostanie zabita O.O
OdpowiedzUsuńEee... Tak ^^
Jestem pełna podziwu. Doskonała manipulacja napięciem.
Wyczekuję nextu :D
przeczytałam dziś wszystkie rozdziały i o boziu jakie to jest sxbshkxahcb uwielbiam ♥ czekam na kolejny. Świetne opisy sytuacji też podziwiam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie gdybyś chciała się zapoznać z moimi wypocinami
it-is-your-beautiful-life.blogspot.com